Sobotnia pogoda sprzyjała pracy na swieżym powietrzu.
Miałam niezawodnego pomocnika w postaci mojej córeczki. Zażyczyła sobie komplet rękawiczek i zabrała się do wsypywania ziemi do doniczek. Potem usiłowała wyciągać sadzonki.
Pomocnik z niej przedni.
Ze starej aranżacji kwiatowej pozostała bocopa. Wyglada jeszcze dobrze, więc niech cieszy jeszcze oko bielutkimi kwiatuszkami.
Potem przyszedł czas na decu. Na warsztat poszło krzesełko i drewniana patera. Najpierw potraktowałam je papierem ściernym potem zostało już tylko malowanie.
Na krzesło położyłam trzy warstwy farby. Myślę, że jeszcze jedna nie zaszkodzi zwłaszcza na elementy, które będą narażone na większą ekspoloatację. W poniedziałek zabiorę się za oklejanie siedziska i oparcia.
*******
Znów byłam na giełdzie.
Zachwyciły mnie śliczne lustra w żeliwnych " starodawnych" ramach. Cena też była atrakcyjna ......tylko ja nie mam gdzie tego wszystkiego wieszać. A piwnica moich rodziców już i tak jest "zagracona" moimi przedmiotami, które czekaja na miejsce w małym, białym domku.
Kupiłam za to maleńką porcelanową zawieszkę z imieniem i nazwiskiem w języku niemieckim i plastikową bombkę.
Muszę się przyznać, że już zabrałam się za świąteczne bombki. W piątkowy wieczór, w trakcie filmu, ozdobiłam dwie plastikowe a w pudełku czekają jeszcze na zdobienie styropianowe.
Jutro postaram się wrzucić zdjątka.
Do jutra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz