Sobotnie przedpołudnie upłynęło pod hasłem KOMODA.
Do akcji transportowania komody przygotowywaliśmy się logistycznie od momentu kiedy ją zamówiłam, ponieważ największym problemem było wniesienie jej do mieszkania w bloku. Na szczęście mieszkamy na parterze więc nie jest tak wysoko.
Po przekalkulowaniu parametrów komody i klatki doszliśmy do wniosku, że jedynym wyjściem jest włożenie jej do domu przez balkon. Wypożyczyliśmy specjalny ciągnik z widłami. Komodę umieściliśmy na widłach, opasaliśmy pasami i powolutku rozpoczęliśmy akcję wkładania jej do domu.
Byłam w takim stresie, że nawet nie przyszło mi do głowy, by robić zdjęcia. Bałam się, że komoda spadnie i kogoś przygniecie albo rozleci się w drobny mak.
Na szczęście wszystko zakończyło się szczęśliwie.
Komoda już stoi i cieszy oko.
Ma prawie 100 lat. Mogłaby opowiedzieć wiele ciekawych historii.
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli.
asia
Przepiękna komoda, lubię takie wiekowe z historią. W mojej, podobnej do tej skrzypią jedne z drzwi, a w tej?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Witaj Talibro!
UsuńFaktycznie w tej też troszkę skrzypią drzwi, ale to dodaje jej uroku.
Dziękuję za wizytę i pozdrawiam!